niedziela, 18 września 2016

Do you remember... Rozdział 16

 Hejo wam wszystkim!!!
Ogarnęłam moje życie, które ogarnął ostatnio pech. No cóż złamanego zęba mi to zwróci, ale przynajmniej mam rozplanowane notki. 
Na razie będą dodawane co tydzień. Chyba, że coś mi wyskoczy (oby nie).
Tak więc zapraszam do czytania i komentowania wszystkich. Za błędy przepraszam, ale jestem tylko człowiekiem.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 *****
 
Mieć na wyciągnięcie ręki swój cel, pragnienie, skarb najcenniejszy na świcie większość pewnie, by sięgnęła po daną rzecz. Ale czy pośród trudów zdobycia tego skarbu nie poszło nam zbyt łatwo? Przecież to mógł być przypadek. Jeden wielki zbieg okoliczności, który sprawił, że myślimy iż to podstęp. Co zrobić?
Stałam na przeciw niego. Dzieliło nas zaledwie parę milimetrów, a mój mózg analizował to co się teraz stało. Czy to się stało naprawdę, a może to był tylko sen, albo żart? Czułam jak na moje policzki zakrada się zdradziecki rumieniec.  Nie wiedziałam co mam zrobić. Uniosłam wzrok by spojrzeć w jego oczy. Widziałam w nich zmieszanie, radość i coś jeszcze. Do tej pory nie zwróciłam uwagi by w spojrzeniu jakiejkolwiek osoby pojawiły się takie iskierki jak u niego. Ta chwila była magiczna. Jak dla mnie mogłaby trwać wiecznie, ale trzeba się w końcu otrząsnąć ze zbyt pięknego snu, który teraz był jawą.
   -Ja...to się nie powinno zdarzyć. -wydukałam i odwróciłam się w stronę biurka by nerwowo przekładać projekty. Nie wiedziałam co mam ze sobą, jeszcze ta denerwująca cisza.
   -Rozumiem i przepraszam nie powinienem odwracać się w twoją stronę. -usłyszałam tuż za sobą. Za co on tak właściwie przeprasza.
   -Nic się przecież takiego nie stało. -spojrzałam na niego delikatnie się uśmiechając. -To był tylko czysty przypadek. -w duchu miałam nadzieję, że to jednak nie był przypadek. Miał nieodgadniony wyraz twarzy.
   -Tak, masz rację to był przypadek. -powiedział to jakby bardziej do siebie niż do mnie i trochę posmutniał. Nie rozumiałam tylko dlaczego. Czyżby liczył na to, że to co się tu parę chwil temu wydarzyło było czymś więcej, czymś co obudziłoby w nas uczucie... Nie na pewno nie. Pewnie znowu mam jakieś urojenia.
Zaczęłam pakować swoje rzeczy do torby, a cisza między nami zdawała się ciążyć. Nie wiedziałam jak ją zakończyć, Michael chyba też nie miał takiego zamiaru.

   -Kończysz już? -odezwał się. W odpowiedzi skinęłam głową. -To dobrze bo chcę cię gdzieś zabrać.
   -Można wiedzieć gdzie? -dopiero teraz odwróciłam się w jego stronę.
   -Dzisiaj będę kręcić klip i pomyślałem, że fajnie by było jak byś była tam ze mną. -wyszliśmy na korytarz bym mogła zamknąć drzwi.
   -Nie będę ci przeszkadzać? -nie chciałam mu się zbytnio narzucać.
   -Ty nigdy mi nie przeszkadzasz. -uśmiechnął się.
   -Ale jak będę to się ulotnię, jasne? -chciał wziąć ode mnie część rzeczy, choć wyraźnie dawałam mu znać, że dam sobie radę.
   -Oj uwierz nie będziesz przeszkadzać. A teraz daj te rzeczy, bo kobiecie nie przystoi samej nosić. -i weź tu go przegadaj. Zawsze postawi na swoim. Szliśmy korytarzami kierując się w stronę drzwi wyjściowych.
   -Michael mi się wydaje czy wszyscy się na nas patrzą. -szepnęłam do niego, gdy przechodziliśmy obok kawiarenki. Rozejrzał się dyskretnie, a następnie złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.
   -Teraz patrzą się wszyscy. -uśmiechnął się tryumfalnie. Chciałam mu przyłożyć. Czasami jest niemożliwy i zmienny w swoim zachowaniu względem różnych ludzi. Tylko niektórym udało się chyba poznać jego prawdziwą naturę.
   -Obiecuję, że kiedyś ci coś zrobię? -odezwałam się, gdy byliśmy już na zewnątrz. Spojrzał na mnie z pewnym błyskiem w oku.
   -Jestem bardzo ciekaw co. -uśmiechał się chytrze.
   -Bardzo złe rzeczy. -dodałam od niechcenia, ale gdy spojrzałam na wyraz jego twarzy zrozumiałam, że źle dobrałam słowa. Przyspieszyłam kroku kierując się w stronę parku.
   -Ej zaczekaj... -dogonił mnie i odwrócił mnie w swoją stronę. -Powiedziałem coś nie tak? -spytał z niewinnym uśmieszkiem. Tak, tak Michael wcale takim niewiniątkiem nie jest za jakiego wszyscy go mają, swoje za uszami ma.
   -Nie, ale tym razem powinieneś. -odpowiedziałam rozbawiona. Gdy zobaczyłam jego minę jeszcze bardziej chciało mi się śmiać.
   -Lepiej chodź, bo Sam ukręci mi głowę jeżeli nie dostarczę cię do niej w jednym kawałku. -najwidoczniej nie wiedział o co mi chodzi, ale to może i dobrze.
   -Sam nic mi nie wspominała, że ma do mnie sprawę. -nie wiedziałam co takiego się stało, że moja przyjaciółka mnie potrzebowała. Przeważnie do mnie dzwoniła, a nie jak teraz...
Wsiedliśmy do samochodem. Usiadłam na tylnym siedzeniu, Michael zajął miejsce pasażera, a za kierownicą siedział czarnoskóry mężczyzna ubrany w garnitur, który swoją postawą mógłby odstraszyć niejedną osobę. Zapewne jest to jeden z ochroniarzy Mike'a.
   -W końcu mogę poznać panienkę o której słucham ostatnio godzinami. -spojrzałam zdziwiona na przyjaciela, ale ten wzruszył tylko ramionami. -Ja się może przedstawię. Billy jestem, ochroniarz i szofer tego oto tu pana. -wskazał na postać po swojej prawej. Wydawał się osobą bardzo miłą i rozgadaną. Część drogi spędziliśmy na luźnej rozmowie, znaczy ja bardziej słuchałam niż cokolwiek mówiłam. -Panienka ma na imię Jennifer , prawda? -skinęłam głową. -To się chłopaki zdziwią jak się dowiedzą o kim przez sen mówił nasz król. -Michael w tym momencie skulił się w fotelu i wyglądał jakby chciał zniknąć. -Pamiętasz jak go Madonna urządziła prawda? -przytaknęłam. -Po części to było trochę śmieszne. -zaśmiał się pod nosem. -Szef nic nie mówił, że się z nią umówił, więc ja i jeszcze dwóch ochroniarzy ruszyliśmy w mini pościg. Zatrzymujemy kulturalnie samochód naszej królowej, patrzymy, a tam? Szef leży nieprzytomny, Madonna się do niego dobiera, jednym słowem coś było nie tak. Więc jeden go wyciągnął i przełożył do naszego auta. -spojrzałam kątem oka na Michaela, który dawał znaki ochroniarzowi, by nie mówił dalej. Ale Billy nie miał zamiaru przestawać opowiadać. -Ujechaliśmy kawałek i słyszymy, że szef coś na tylnym siedzeniu mamrocze. Ściszamy radio i słuchamy. Mamrotał coś o jakiejś Jennifer, że ją kocha i błagał by go nigdy nie opuszczała i inne takie. -spojrzałam na Michaela ze zdziwieniem. On sam był zlany purpurą. -Powiedziałbym co jeszcze wygadywał, ale przy kobiecie nie przystoi.
   -Akurat tego nie musiałeś mówić. -odezwał się cicho obrażonym tonem.  Oboje z kierowcą wybuchnęliśmy śmiechem, a zaraz potem dołączył do nas Michael.
   -No gołąbeczki. Załatwiać co trzeba i jedziemy dalej. -wysiedliśmy z samochodu kierując się w stronę drzwi.
   -Wszyscy twoi pracownicy mają takie poczucie humoru? -zagadnęłam.
   -Większość choć trafią się czasem jacyś sztywniacy. -weszliśmy do środka. Przed nami wyrosła jak z podziemi moja przyjaciółka.
   -No dłużej się nie dało? -podparła się pod boki. -Chodź, bo zaraz mnie ciekawość zje, a to do ciebie przyszło, a nie do mnie. -pociągnęła mnie w stronę kuchni, gdzie na blacie stał w  wazonie bukiet kolorowych tulipanów. -Ktoś tu ma cichego wielbiciela. -spojrzała znacząco na Michaela, jakby chciała mu wytknąć jakiś błąd. Wzięłam do ręki bilecik, który był włożony pomiędzy kwiaty. "Miałaś rację i dziękuję. Harry" to głosiły słowa zapisane na karteczce. To było miłe z jego strony. -Jeszcze list. -wskazała na białą kopertę, którą otworzyłam ciekawa tego co znajdę w środku i może to był mój błąd. Bo komu byłoby do śmiechu, gdyby wiadomość była wyklejona wycinkami gazety, jakby w jakimś kryminale. Przeczytałam treść dwa razy i z każdym kolejnym zdaniem moją radość zastępowało przerażenie...


*****
Czasami pragniemy aby niektóre chwile zatrzymać i sprawić by trwały wiecznie. Niestety
jedyne co możemy zrobić to uwiecznić je na zdjęciu, ale co z tego. Jeżeli magia trwa tylko parę sekund. Nawet jeśli są to najkrótsze sekundy na świecie...
Nie mogłem być jej obojętny, ale jej zachowanie mówiło jedno, a myśli? Ich nie znałem. Pozostało mi tylko wpatrywać się w nią i marzyć by kiedyś mieć ją przy sobie już zawsze. Ale z tego co zdążyłem dzisiaj zauważyć najwidoczniej ma już cichego wielbiciela. Co nie do końca było mi na rękę. Ale to nie znaczy, że nie będę próbował zdobyć jej serca. Człowiek przegranym jest tylko wtedy gdy się poddaje. W głębi duszy coś mi podpowiadało, że już niedługo wydarzy się coś co zaważy na naszych uczuciach...
Wróciliśmy do samochodu i od razu zauważyłem, że z Jennifer jest coś nie tak. Przedtem z chęcią rozmawiała z Billym, a teraz była przygaszona, jakby coś się stało.
   -Wszystko gra?  -spytałem, bo naprawdę zacząłem się martwić. Jeszcze nigdy tak się nie zachowała. Spojrzała na mnie po chwili jakby dopiero teraz otrząsnęła się z chwilowego transu.
   -Tak wszystko jest w porządku. Zamyśliłam się trochę. -wyglądało na to, że nie chciała na ten temat rozmawiać, a ja nie chciałem naciskać. Najwidoczniej nie jest to coś ważnego.  Zatrzymaliśmy się przed halą gdzie miał być kręcony klip. Wysiedliśmy z pojazdu i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę wejścia.
   -Michael dobrze, że jesteś mamy problem. -na wejściu zaczepił mnie Quincy. -A co to za młoda dama.
   -Jennifer poznaj Quincego. -oboje podali sobie ręce.
   -A więc to jest ta panienka przez, którą ostatnio cię wena trzyma. -dziewczyna lekko się speszyła.
   -Mówiłeś coś o jakimś problemie. -zmieniłem temat, bo wiedziałem jak ta rozmowa może się skończyć. -Nie przyjechał zamówiony strój.
   -Co? Ale który? -wodziłem wzrokiem za Jennifer, która przyglądała się z zaciekawieniem ścianą. Do czasu gdy nie podszedł do niej jeden z oświetleniowców. Zaczęła z nim swobodnie rozmawiać. Nachylił się do niej i szepnął coś na ucho, a ona zachichotała. Na ten widok coś się we mnie zacisnęło. -Nie patrz tak na niego, bo go jeszcze zabijesz.
   -Co? -odezwałem się.
   -Mówiłem ci, żebyś wziął się do roboty bo jeszcze tak oświetleniowiec ci ją zwinie. -znacząco na mnie spojrzał. -Wracając do naszego problemu. Nie przyjechał strój do Dirty Diana więc nie możemy zacząć kręcić.
   -Przecież mieli czas do wczoraj. -denerwuje mnie nie słowność niektórych ludzi. -Za co ja im zapłaciłem, za spóźnienie?
   -Wybacz Michael, ale nie tylko tobie się to nie uśmiecha. -spojrzałem na Jenn, która dalej rozmawiała z Darrylem.
  -Mam pewien pomysł. -ruszyłem w ich stronę. Oświetleniowiec gdy zobaczył, że zmierzam w ich stronę czmychnął w któryś z korytarzy. Quincy mruknął coś, żebym nie zabił kogoś przez przypadek. Jennifer odwróciła się w moją stronę z nieodgadnionym uśmiechem.
   -Potrzebuję pomocy. -zacząłem od razu.
   -Wiesz w dzisiejszych czasach nie ma nic za darmo.
   -Będziesz miała dozgonną wdzięczność Króla popu.
  -Przemyśle to, a tym czasem prowadź. -zaprowadziłem ją do głównej garderoby. -Szybcy są. -wskazała na manekina ubranego w strój, który dzisiaj przymierzałem. -Więc o co chodzi? -powoli tłumaczyłem jej powód mojej prośby. Co jakiś czas dopytywała się o czym ma być piosenka i jaki był pierwszy zamysł stroju. Przechadzała się pomiędzy wieszakami i co jakiś czas, gdy już miała coś wybranego, zerkała na mnie, kręciła głową i szła dalej. W końcu wybrała białą koszulkę i tego samego koloru koszulę z długim rękawem, a do tego spodnie i buty z dzisiaj. Wręczyła mi to wszystko i ulotniła się gdzieś. Zapewne nie chciała mi przeszkadzać, chodź ona nigdy by mi nie przeszkadzała...
Szedłem w kierunku siedziby Karen, mojej makijażystki. Po drodze rozglądałem się czy przypadkiem nigdzie jej nie ma. Jak się później okazało już znalazła wspólny język z makijażystką...

*****
Jego zazdrość mi schlebiała, ale i równocześnie bawiła. Darryl to równy gość, ale nie w
moim typie. Mój typ cały czas stał tam obok i zabijał wzrokiem mojego rozmówcę.
   -Więc jesteście razem? -spytała się Karen gdy do niej trafiłam.
   -Nie, jesteśmy przyjaciółmi.
   -A szkoda, bo pasujecie do siebie. Tylko uważaj bo Tatiana na niego ma oko. -zdziwiłam się nieco. Najpierw Madonna teraz jakaś Tatiana. -Chociaż jakby na niego spojrzeć to on zawiesił oko na tobie, więc nie zdziwiłabym się gdybyś kiedyś przejęła jego nazwisko.
   -Dobra... Nie wiem co brałaś, ale bierz połowę, a najlepiej się podziel. -obie wybuchłyśmy śmiechem.
   -A tak właściwie to gdzie jest nasz Król?
   -Przebiera się.
   -Czy ktoś tu o mnie mówi? -wszedł do pomieszczenia, a mi i Karen opadły szczęki. Wyglądał jak...jak najseksowniejszy facet na tej planecie. Powinnam się zastanowić czy przypadkiem specjalnie nie dobieram mu takich strojów, by później doznawać pewnego rodzaju szoku.
   -Ja...chyba powinnam ci zrobić makijaż. -wydukała po chwili moja towarzyszka. Michael uśmiechał się tak jakby wygrał los na loterii, albo otrzymał najlepszy prezent świata.
   -Mike za pięć minut zaczynamy.  -ktoś podał informacje i ruszył dalej.
   -Widzimy się później. -nawet nie pamiętam kiedy poszedł do mnie, cmoknął w policzek i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
   -Czuć w powietrzu miłość. -odezwała się Karen. -Chodź przydajmy się im na coś. -pociągnęła mnie w stronę hali, w której stała chyba z setka osób przed ogromną sceną. Po chwili ktoś dał instrukcje co wszyscy mają robić. Zgasły światła, a na scenę wjechała klatka, z której po chwili wyszedł Michael. Rozbrzmiały pierwsze takty muzyki i mogłam go podziwiać, gdy jest w swoim żywiole. Był inny taki pewny siebie. Już wiem czemu jego fanki potrafią się o niego zabić. W pewnym momencie miałam wrażenie, że nasze spojrzenia się spotkały. Zrobiło mi się ciepło, a wręcz gorąco. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Dałam znać Karen, że wychodzę na świeże powietrze.
Usiadłam na jednym ze schodków i miałam chwilę by pomyśleć. Słońce już dawno zaszło, a na jego miejsce wszedł księżyc ze swoimi towarzyszkami gwiazdami. Akurat teraz dopadło mnie wspomnienie tajemniczego listu. 
"Już niedługo się spotkamy i pożałujesz wszystkiego. Nawet Jackson ci nie pomoże. Jeżeli spróbujesz komukolwiek powiedzieć o tej wiadomości pożałujesz i stracisz bliską ci osobę."
 Wzdrygnęłam się na samą myśl o tej wiadomości. Kto mógł ją napisać i skąd mógł wiedzieć, że znam się Michaelem. Musiałam załatwić to sama, nie chciałam nikogo narażać, a w szczególności Michaela. On jest dla mnie ważny, zbyt ważny bym ponownie go straciła....
 "Jedno słowo jest początkiem przemowy,
Jeden czyn jest początkiem wielu zdarzeń,
Jedno uczucie jest początkiem czegoś pięknego."

~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak?
Jak ja lubię tajemnicze listy w opowiadaniach. Teraz takie małe nawiązanko do ostatniej miniaturki. Czy komukolwiek przypadłby do gustu, trochę wariacki pomysł, przeniesienia naszego Michaela do średniowiecza? Wiem to jest trochę zwariowany pomysł i powstał w mojej głowie jakiś czas temu, więc wniosek jest tylko jeden, mam bardzo zwariowaną wyobraźnię.
Widzimy się za tydzień
Pozdrawiam :***

Czytasz? Zostaw komentarz, to motywuje.

7 komentarzy:

  1. Hej!
    Co do Michaela i średniowiecza, był już Michael i podróże w czasie, więc czemu nie miałoby być Michaela i średniowiecza? xD Zaciekawiło mnie to. :D
    Wracając do notki. No jakżeby inaczej, co nie? Nie byłoby dnia jutrzejszego gdyby nie zaczęli opowiadać sobie pierdół typu 'to się nie powinno wydarzyć'. xD To trochę wkurzające, ale z drugiej strony całkiem na miejscu. Ale zaraz potem moje rozczarowanie złagodziło to jak ją sobie zawłaszczył, że tak powiem, kiedy stamtąd przechodzili. xD Tak, im więcej gapiów tym lepiej. :) Potem Madonna. No serio myślałam, że jednak COŚ było, a tu się okazuje że to COŚ jest tak okrojone, że prawie tego nie ma. xD To dobrze czy źle? :D Dla niego na pewno dobrze. I gadał przez sen, nie no, gdybym ja coś takiego od jakiegoś gościa usłyszała to bym lepiej na temat doinformowała. xD No ale cóż. Oczywiście sceny zazdrości. To mi się spodobało.
    A teraz rzecz najciekawsza, tak mi wpadło to do głowy kiedy dotarłam do końca do treści tego listu... Hm... Czyżby to nie był ten gościu, któremu dała wcześniej kosza? Jak on tam miał? Nie pamiętam, kumpel faceta tej Sam czy jakoś tak? Chyba właśnie tak. :D Więc jego oficjalnie o to oskarżam! A czy prawda to się dowiemy. :D
    No nic, życzę masy weny i czekam na następne, cokolwiek to będzie 'Do you remember' czy Michael rodem ze średniowiecza. xD
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Średniowiecze jeszcze trochę poczeka ;) Hmmmm... Co do twoich przypuszczeń to nie mogę zdradzić zbyt wiele, ale w następnym rozdziale powinniśmy się dowiedzieć kto to taki jest
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Hej!

    Cóż by rzec... Tym razem przeszłaś samą siebie. Zaczyna się robić naprawdę romantycznie i taki właśnie klimacik uwielbiam <3

    Heh, wyobrażam sobie minę Michaela, kiedy kierowca zaczął opowiadać Jenn o szczegółach incydentu z Madonną xD Nic, tylko mu współczuć ;D

    Wszyscy podejrzewają o uczucie Michaela i Jennifer... Hmm. Widać, że to nieprzypadkowe sugestie. Oni MUSZĄ być w końcu razem. To słodkie... xD

    Najgorsze jest teraz wyczekiwanie na nexta - nie wytrzymuję z ciekawości co wydarzy się dalej. Liczę na to, że tydzień szybko minie.

    Pozdrawiam i życzę weny, bo piszesz naprawdę genialnie. A zresztą o tym na pewno wiesz...

    Mezzoforte

    OdpowiedzUsuń
  3. Heej!
    Po pierwsze: Chcę zaznaczyć, że walczyłam o życie czytając to. Tak sobie popijam herbatkę i się prawie zakrztusiłam... W niektórzy momentach.
    Po drugie: OMG ale friendzone... Tylko jakieś takie inne. Oni mają jakiś problem ze sobą? Chcą, ale jednak nie chcą- nie rozumiem xD
    Uuu... Groźby *-* Niech je tylko Michael zobaczy... Mój mózg już stara się dojść od kogo to może być. Ciekawie się robi.
    Już sobie wyobrażałam Michaela w takiej sytuacji. Biednyyy... Zawsze zostawała opcja schowania się w bagażniku, bo z przodu to tak głupio. Dobrze, a więc Jen ma znów konkurencje. Niech się szybko bierze za Mike'a...
    Czekam na więcej, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dopisać: Jestem jak najbardziej za, że nawet za, że aż za, na wkopanie Michaela w średniowiecze.
      Skończyłam, dziękuję, dobranoc.

      Usuń
  4. Hejka!
    Notka wyszła ci super. Ja już się cieszyłam,że coś zaiskrzyło i te pocałunek to na serio, a to tylko przypadek. Mam taka nadzieję,że oni wkrótce będą razem. Wyobrażam sobie Michaela, który musiał słuchać jak jego kierowca, zdradza Jenn "ciekawostki" z akcji z Madonną i co Mike gadał przez sen. Jennifer powinna się brać już za Miśka, bo kto wie co los im przyniesie.Ta cała Tatiana może nieźle namieszać. Co do tych gróźb.Ta osoba, która to wypisuje do naszej bohaterki, powinna dostać porządnie czymś przez łeb, najlepiej siekierką, albo czymś ostrym XD. Gdyby Michael tylko wiedział co trapi Jenn. Nie mogę już się doczekać nexta. Życzę duuuużo weny.
    Pozdrawiam <3
    PS: Jestem za tym, aby wykopać Michaela w średniowiecze XD.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj cholero!
    Za tą notkę chcę cię wyściskać i zabić jednocześnie...Ale głównie to drugie. Jeżeli ta Tatiana to ta Tatiana, którą wszyscy znamy, to uduszę cię, gdy będziesz leżeć w grobie. JENN DO JASNEJ CIASNEJ BIERZ MIŚKA NOOOOOO.
    Fragment, w którym kierowca opowiada Jenn o sprawce Madonny, autentycznie wygrał całą notkę. Wyobrażam sobie spalonego ze wstydu Misia X'DD
    ZABIĆ CIĘ TO MAŁO, SERIO.
    Niech ta Jenn ogarnie tą swoją seksowną dupę i opowie o wszystkim Miśkowi, bo ja sama mu o tym powiem. Ja widzę tutaj pełno średniowiecznych Miśków, a ja jeszcze Miniaturki nie przeczytałam :"( Lecę ją pyknąć, bo się nawzajem pozabijamy

    ~Eloszki loszki
    Martyna

    OdpowiedzUsuń