Menu

Opowiadania

niedziela, 9 października 2016

Do you remember... Rozdział 19

 Hej wszystkim!
Jakimś cudem udało mi się naskrobać ten rozdział, chyba tylko i wyłącznie pisaniu po nocy. 
Notkę mi się pisało naprawdę fajnie. Choć nie jestem z niej w 100% zadowolona, to o dziwo pisałam ją z niezwykłą lekkością. Myślę, że większość z was czeka z utęsknieniem na pewien przełom i powiem wam... Nie powiem. Bądźmy źli i nie powiedzmy. Ci co wytrwają do końca przekonają się o co chodzi.
Nie przedłużając mojej gadaniny. Zapraszam wszystkich do czytania i komentowania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 *****

Powoli zaczynam mieć dość siebie i moich skomplikowanych uczuć. Mam wrażenie, że jeszcze chwila i zwariuję. Co ja mówię ja już oszalałam...z miłości. Wystarczy, że przygryzie wargę, albo się uśmiechnie i zapominam o bożym świecie. Jeszcze nigdy nie reagowałam w taki sposób na obecność żadnego mężczyzny. Szczególnie podczas naszego ostatniego spaceru panowała dosyć dziwna aura, a raczej magiczna. Widziałam, że nie wiedział co ma z sobą zrobić. Wyglądało to tak jakby się czegoś obawiał. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zestresowanego. Nie wiedział gdzie podziać wzrok i miałam wrażenie, że specjalnie stara się być blisko mnie. Było mi to nawet na rękę. Michael jest wyjątkowy i to pod wieloma względami l. W szczególny sposób potrafi cieszyć się z życia jedno słowo nie jest w stanie opisać jego cudownej duszy, ale chyba nie mam co u niego szukać...
Wracałam z pracy, w której dzisiaj nie czułam się najlepiej. Praktycznie każdy patrzy się na mnie jakby mnie podejrzewał o popełnienie zbrodni, albo gdy się pojawiam gdziekolwiek wszystkie głosy zamierają. Chyba została mi przyklejona jakaś łatka, o której nie mam pojęcia. Nawet ludzi na ulicy dziwnie się na mnie patrzyli oraz wskazywali dyskretnie palcami. Musiałam mieć coś na sobie skoro praktycznie każdy spoglądał w moją stronę.

   -Ja rozumiem, że rozpowiadam wszystko na prawo i lewo, ale żeby nic nie powiedzieć przyjaciółce to jest już szczyt wszystkiego. -zanim jeszcze przekroczyłam próg mojego domu Sam zmaterializowała się koło mnie niczym duch. -Ja tu planuję jak by was zeswatać, a się okazuje, że wyście sami o to zadbali.
   -Sam, ale o czym do jasnej Anielki mówisz? -wbiłam się w jej potok słów.
   -No nie mów, że nie wiesz. Ty i Michael jesteście tematem numer jeden wszystkich brukowców w mieście, a może i świecie. -z pewnością oczy miałam teraz jak spodki.
   -Ty się dobrze czujesz? -nie miałam pojęcia co o tym sądzić, ale po niej można spodziewać się wszystkiego. Weszłyśmy do salonu, a w oczy rzuciło mi się kolorowe pisemko leżące na stoliczku. Na jego okładce było zdjęcie Michaela, ale temu akurat nie mogłam się dziwić. Prawdziwie zaskoczona byłam, gdy zdałam sobie sprawę, że na tej fotografii jestem również ja.
   -Szczena opadła, co? -po moim spojrzeniu zrozumiała, że to nie jest temat do żartów. -Na czternastej stornie jest więcej szczegółów. -zreflektowała się. Otworzyłam na danej stronicy. Zagłębiłam się w lekturze, która powodowała u mnie śmiech.


"Jacko kobieciarzem"
Czy Król popu okaże się łamaczem kobiecych serc? Wszystko na to wskazuje. Po tym jak przyłapano go z Madonną fani liczyli na związek dwóch ikon muzycznych. Jak się okazało widziano go ostatnio w towarzystwie tajemniczej brunetki. Nasze źródła donoszą, że jest to dawna przyjaciółka piosenkarza. Okazuje się, że w tym wypadku sprawdza się powiedzenie 'stara miłość nie rdzewieje". Choć świat nie zdziwiłby się jeżeli Król popu za jakiś czas pokazywałby się w towarzystwie równie pięknej kobiety. Eksperci twierdzą, że gwiazda przed samym wydaniem płyty chce zrobić sobie w taki sposób darmową reklamę. Prawdopodobnie Michael Jackson jest typowym kobieciarzem, który..."

Nie mogłam czytać dalej tych chorych bzdur. Jak mogą posądzać go o takie rzeczy wobec kobiet. Nie podobał mi się ten artykuł i jeszcze te zdjęcia, które nie przedstawiały nic konkretnego, ale najwidoczniej prasie wystarczył niewinny uśmiech by wymyślić jakieś plotki. Nie chciałam by jeszcze przeze mnie Michael miał przylepioną łatkę kobieciarza.
   -Tylko mi nie mów, że w to uwierzyłaś? -spytałam starając zachować spokój.
   -Czy ty chcesz mi powiedzieć, że to nie prawda? -jej mina wyglądała tak jakby co najmniej zobaczyła ducha.
   -To wszystko brednie i kłamstwa. Między mną a Michaelem nic nie ma. -dodałam z pewną melancholią w głosie. Cały czas spoglądałam przez okno wychodzące na ogród.
   -Czy ty serio jesteś ślepa? -przeniosłam na nią swój wzrok. -Myślisz, że tego nie widać? -chciałam jej przerwać, ale... -Nie przerywaj mi kochana, a najlepiej to usiądź. -"siłą" zmusiła mnie bym siadła na kanapie. -To widać w waszych spojrzeniach, jesteście w siebie zapatrzeni jak obrazki. Dziwię się, że jeszcze nie zauważyłaś jak on na ciebie spogląda z ogromną miłością. Ja rozumiem, że wy jesteście przyjaciółmi, ale co jeżeli on jest twoim księciem z bajki? -moja przyjaciółka może mieć rację w tej sprawie. -Jennifer czy ty go naprawdę kochasz? -przygryzłam wargę, przez co usta zacisnęły się w wąską kreskę. -Tyle mi wystarczy. -rozległ się dzwonek do drzwi i chyba podejrzewałam kogo do mnie sprowadza. -Masz okazję i jej nie zmarnuj. Wrócę niedługo. -wyszła zostawiając mnie samą w pokoju. Przy okazji wpuściła do środka mojego gościa. Wystarczyła jedna rozmowa by mną potrząsnęło. Lecz czy mam cokolwiek mówić? Może powinnam jeszcze raz wszystko przemyśleć, choć w tym wypadku nie ma nad czym rozmyślać...


*****
To nie miało tak wyglądać. Nie chodziło tu o to za kogo tym razem mnie wzięli, czy
nazwali. Zorganizuję jakiś wywiad i w typowy sposób dla świata show biznesu załatwię sprawę. Bardziej martwiłem się o Jennifer. Miała pozostać anonimowa. Nie chciałem by przez znajomość ze mną miała teraz problemy. Już się przyzwyczaiłem do tego, że gdzie bym nie poszedł to za mną powłóczy się tłum paparazzich, ale ona... Dla niej to może być za dużo.
O całej tej rewelacji dowiedziałem się od Janet, która zadzwoniła do mnie z gratulacjami. Napomknęła też coś, że jeszcze nie chce zostać ciocią. Z nerwów nie wiedziałem co robić. Chyba jedynym rozwiązaniem było pojechanie do Jenn i przeproszenie... Tylko za co. Za to, że przeze mnie nie będzie miała życia? Że będzie śledzona przez fotografów? Chciałem ją chronić, ale jak zwykle wszystko poszło nie tak
Zebrałem się w sobie i do niej pojechałem z nadzieją, że może jakimś cudem jeszcze nie widziała tego artykułu, w co nie wierzyłem, ale zawsze jest nadzieja.
W drzwiach minąłem się z Sam, która posłała mi dosyć tajemniczy uśmiech. Gdy tylko wszedłem do salonu rzuciła mi się w oczy gazeta, która leżała na stoliku. Następnie mój wzrok powędrował w stronę Jennifer, która siedziała na kanapie i wpatrywała się z zamyśleniem krajobraz za oknem.
   -Jednak czytałaś. -powiedziałem dosyć cicho. Zwróciła wzrok w moją stronę i o dziwo się uśmiechnęła.
   -Tylko mi nie mów, że się przejąłeś. -spojrzałem w bok. -Oj Michael, Michael.
   -Co?
   -Nic, tak tylko mówię. -musiała mieć dzisiaj naprawdę wyśmienity humor. Usiadłem koło niej. -Przeze mnie mają cię za łamacza kobiecych serc. -jej postawa względem mnie zmieniła się diametralnie.
   -To nie twoja wina. Zlekceważyłem to, że te hieny w każdej chwili mogą mnie wytropić.
   -Masz przekichane. -stwierdziła beznamiętnie.
   -Czy ty mnie próbujesz pocieszyć?
   -Nie. -odpowiedziała. Zapadła chwila ciszy, ale nie na długo. Momentalnie ryknęliśmy śmiechem. Ponownie pogrążyliśmy się w swoje myśli. W pewnym momencie naszła mnie ochota na gofry z lodami waniliowymi z polewą czekoladową i owocami.
   -Idziemy na gofry? -spytałem bez ogródek. Spojrzała na mnie jakbym mówił co najmniej o kosmitach.
   -A nie boisz się, że znowu ktoś pstryknie ci zdjęcie? -wiedziałem, że zada to pytanie.
   -Tym razem jestem na to przygotowany. -tak, dzisiaj miałem ze sobą przebranie "na szybko". Wyszliśmy z mieszkania, po czym ruszyliśmy w stronę plaży, by następnie trafić do jednej z nadmorskich kafejek. Przykleiłem sobie wąsy. Usłyszałem obok siebie stłumiony śmiech. Spojrzałem się na nią z dosyć poważną miną.
   -Bardzo stylowe wąsy. -próbowała się uspokoić.
   -Ty się ze mnie śmiejesz. -odwróciłem się naburmuszony i udawałem obrażonego.
  -Michael no nie gniewaj się. -chyba się przestraszyła. -To były żarty. -obróciłem się do niej tyłem.
   -Ale śmiałaś się z moich wąsów. -dalej szedłem w zaparte. Stanęła przede mną, krzyżują ręce na piersi i przyglądała mi się spod przymkniętych powiek. Uśmiechnęła się chytrze. Przysunęła się bliżej mnie. Musiałem na chwilę wstrzymać oddech.
   -Przepraszam. -powiedziała i cmoknęła mnie w kącik ust. Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. Przez chwilę wodziłem za nią wzrokiem, który zawiesiłem na jej biodrach. -Idziesz wąsaczu? -wyrwała mnie po chwili z otępienia. Jeżeli ona jeszcze raz tak zrobi to nie wiem co zrobię, ale skutki mogą być nietuzinkowe...
   -Więc jakie chcesz te gofry? -tym razem przeglądałem się jej odsłoniętym ramionom. W jej głosie było słychać rozbawienie. Dalej nic nie odpowiadałem tylko wlepiałem w nią swój maślany wzrok. -Sama coś wybiorę. -pokręciła tylko głową i weszła do środka. Moja mina musiała wyglądać co najmniej dziwnie, gdy na nią spoglądałem. Spojrzałem przez szybę i wbiło mnie w ziemię. Coś się we mnie zagotowało, gdy zobaczyłem, że swobodnie rozmawia z mężczyzną, którego widzę pierwszy raz na oczy, ochota na jakikolwiek deser mi przeszła. Zmrużyłem gniewnie oczy, a następnie w miarę spokojnie wszedłem do środka. Nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi, za co byłem wdzięczny losowi.  Skierowałem się w stronę dwójki rozmawiających. Mężczyzna, którego starałem się nie zabić wzrokiem stał do mnie przodem. Podszedłem do Jennifer i objąłem ją w pasie. Wzdrygnęła się na mój dotyk. Lecz jej mina jeszcze bardziej się zmieniła gdy cmoknąłem ją w policzek, a następnie przygryzłem delikatnie płatek jej ucha. Wyczułem, że przez jej ciało przebiegł dreszcz. Nie wiedziałem co robię, ale tak podpowiadało mi serce...
   -Nie mówiłaś, że masz faceta? -zagadnął mój "wróg".
   -Ja nawet nie wiem kiedy to się zmieniło. -spiorunowała mnie wzrokiem.
   -Musimy się kiedyś umówić na kawę. -błagam niech się nie zgodzi.
   -Koniecznie. -przytaknęła z uśmiechem. Mężczyzna odszedł od nas, a Jennifer złapała mnie za dłonie i odwróciła w moją stronę. -Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz?
   -Odpędzam niechcianych mężczyzn. -starałem się coś wskórać, ale ona chyba starała zabić mnie wzrokiem.
   -To przestań. A dla twojej wiadomości to był mój znajomy ze studiów. -może trochę przesadziłem, ale coś we mnie pękało gdy przedstawiał się do niej jakiś niechciany koleś w mojej obecności.
   -Więc dlaczego się do ciebie przystawiał?
   -A dlaczego ty mi odstawiasz sceny zazdrości? -nie wiedziałem co odpowiedzieć. Najwidoczniej ona miała gdzieś, że jesteśmy w miejscu publicznym. -Cześć. -i wyszła. Poszedłem w ślad za nią.
   -Dokąd idziesz? -zawołałem za nią.
   -Jak najdalej od ciebie. -nie wiem czy robiła to specjalnie, czy jednak naprawdę była wkurzona. Nie wiedziałem co robić, więc stwierdziłem, że postawię wszystko na jedną kartę. Zdarłem te zakichane wąsy z twarzy, które powoli zaczynały się odklejać. Ruszyłem w pogoń za dziewczyną, która zdążyła już się trochę oddalić. Nie wiedziałem jak zareaguje na to co co zrobię, ale jest prawdopodobieństwo, że dostanę po twarzy. Gdy tylko do niej dobiegłem chwyciłem ją za łokieć, w delikatny sposób odwróciłem ją w swoją stronę i wpiłem się w jej słodkie usta. Nie kryła zaskoczenia. Starałem się pogłębić pocałunek gdy poczułem jak zaczyna z miłością oddawać każde nawet najdrobniejsze muśnięcie warg. Jej dłonie powędrowały na moje ramiona. Czułem jak ona sama drży od najmniejszego dotyku. Miałem wrażenie, że eksploduję od nadmiaru szczęścia. Przyciągnąłem ją jeszcze bardziej do siebie. Oderwaliśmy się od siebie dosłownie na milimetry. Spojrzałem w jej oczy, w których się tliły iskierki szczęścia. Uśmiechała się lekko.
   -Mam rozumieć, że to co się tutaj stało... To znaczy... -wplotła palce w moje włosy okręcając je sobie wokół palca. Ponownie musnąłem jej usta.
   -To znaczy, że szalenie bardzo panią kocham panno Bauern.
   -Ja pana bardziej panie Jackson. -wtuliła się w mój tors, a ja oparłem brodę o czubek jej włosy. Czego więcej do szczęścia mi potrzeba? Mam dach nad głową, stałą pracę i ją... kobietę mojego życia.

"Mówiąc komuś: Kocham Cię 
Musisz wiedzieć, że to coś więcej niż słowa. To wyznanie, które zobowiązuje cię do dbania, kochania i poświęcenia swojego życia dla tej osoby."

~~~~~~~
Iiii????
Jakieś słowa krytyki? Bo moim zdaniem masło maślane napisałam.
Widzimy się za tydzień, w co wątpię. Nie chodzi tu o wenę, bo tej mam jeszcze dosyć sporo. Chodzi o inne sprawy, ale jeżeli coś się ruszy w dobrym kierunku, to się podzielę informacją. Jak na razie nie chcę nic zapeszać.

Czytasz? Zostaw komentarz, to motywuje. :D

7 komentarzy:

  1. Hej. :)
    NARESZCIE!!! xD W końcu, bo myślałam, że to się nigdy nie stanie. Matko Boska. :D
    Cały rozdział super, nie żadne masło maślane, ale epizod w tej knajpie najlepszy. xD Nie mogę, śmiałam się w głos prawie. :D No ja tam nie wiem, ale takie zachowanie od razu dałoby mi do myślenia i znając siebie, zamiast coś powiedzieć to gapiłabym sie na faceta jak sroka w gnat i zastanawiała się czy mam to odebrać dosłownie czy może zakwalifikować do kategorii żartu. xD
    Facet baby nigdy nie zrozumie, a najgorsze, że to działa w obie strony. :D
    No ale najważniejsze, że w końcu pokazał jaja i zrobił co należało, tak się głaskać to by mogli do końca świata i trzy dni dłużej. A tak, sprawa klarowna, chyba, i nie ma bata już teraz! :D
    Czekam na następny, życzę masy weny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heej!
    NARESZCIE! Teraz mogę umierać w spokoju.
    W końcu wyznali sobie miłość. Mam nadzieję, że będą razem i już niczego głupiego nie wymyślą. Nic nie stoi na przeszkodzie, mają szczęście na wyciągnięcie ręki. W sumie to co im szkodzi? I tak połowa świata już wie. Mogą sobie wystąpić we dwójkę, w wywiadzie i spróbować to naprostować.
    Mistrzowska akcja z tym gościem, z kawiarni xD Biedny facet, pewnie się przestraszył.
    PS1. Co tak krótko?
    PS2- Gdzie Ty widzisz masło maślane?
    Masa weny, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Heej!
    NARESZCIE! Teraz mogę umierać w spokoju.
    W końcu wyznali sobie miłość. Mam nadzieję, że będą razem i już niczego głupiego nie wymyślą. Nic nie stoi na przeszkodzie, mają szczęście na wyciągnięcie ręki. W sumie to co im szkodzi? I tak połowa świata już wie. Mogą sobie wystąpić we dwójkę, w wywiadzie i spróbować to naprostować.
    Mistrzowska akcja z tym gościem, z kawiarni xD Biedny facet, pewnie się przestraszył.
    PS1. Co tak krótko?
    PS2- Gdzie Ty widzisz masło maślane?
    Masa weny, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka kochana!
    Tak,tak,tak! Rozdział jest suuper! Wiedziałam,że ten moment wreszcie nadejdzie, tylko nie wiedziałam kiedy. Ale scena zazdrości ze strony Mike'a, nie dziwię się, też bym tak zareagowała. Te hieny teraz uczepiły się Jenny, mam nadzieje,że ona się nie załamie. Mam nadzieję,że nikt nie zrobił zdjęcia jak się całowali, bo może być niezły dym. Ja już czekam na nexta.
    Życzę duuuużo weny <3 !!!!!
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!

    NO NARESZCIE SĄ RAZEM!!! <3
    To znaczy, że jednak nie pójdę się pociąć mydłem...

    A więc tak:
    Dobrze się stało, Jenn rzeczywiście zaczęła wariować z miłości. Z resztą - Mike chyba też.

    Ostatnia scena... Zakochałam się w niej... Sama nie wiem, ile razy ją czytałam, ale mniejsza z tym. To było takie magiczne i słodkie <3
    I wszyscy są teraz szczęśliwi xD

    Nie wiem jednak, co będzie z wątkiem o bracie Jenn, bo reakcja Michaela może być różna... To musi się wyjaśnić. Poczekam ten tydzień ( jak nie więcej :( ) i się dowiem.

    Nie muszę chyba mówić, jak bardzo mi się podobało. Czekałam na ten moment Bóg wie ile czasu xD
    Wyczekuję z niecierpliwością nexta i życzę dużo weny ;*

    Pozdrawiam
    Mezzoforte

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń